Nowa seria…
Może znów mało lotniczo, ale… to mój blog i mogę pisać co mi się podoba… Opiszę tutaj moje zmagania z mieszkaniem. Dlaczego? Bo postanowiłem, że wszystko zrobię sobie sam, bez pomocy fachowców i ekip budowlanych. Jedynym wyjątkiem jest łazienka, ponieważ na hydraulice nie znam się w ogóle. Dodatkowo nie mam w drodze dziecka, moja dziewczyna (której przecież nie mam) nie marudzi, kiedy w końcu się przeprowadzimy, więc mam czas, żeby na spokojnie, pomiędzy lotami, zrobić sobie wszystko tak, jak ja chcę. Jeżeli chodzi o zakup mieszkania, to pisałem już o tym kilka razy. Tutaj nie ma problemu, bo cały czas jesteśmy prowadzeni za rączkę przez doradców, developerów i nic skopać się nie da (chociaż polecam konsultację prawniczą, jeżeli chodzi o umowy i inne akty…). Mój, świętej pamięci, dziadek, od maleńkości uczył mnie naprawiania różnych rzeczy, tworzenia nowych, posługiwania się narzędziami. Zwykł mawiać, że jak się ma odpowiednie narzędzia, to każda praca to przyjemność. Całymi dniami siedziałem w piwnicy i rozbierałem rowery, a później, moje pierwsze auta. Nawet sam sobie spawałem podłogę w moim Mercedesie z 76 roku… Myślę też, że to przez dziadka wybrałem się na politechnikę. Dodatkowo, od małego, wpajano mi, że tylko ciężka praca mnie uratuje i zapewni godne życie. Lubię pracować i jestem też nauczony pracować ciężko i czerpać z tego przyjemność. Chociaż z perspektywy czasu widzę, że najlepiej mają nie ci, co ciężko pracuję, tylko ci, co najlepiej kombinują, liżą tyłki szefostwu, itp., etc. Do tego dodam jeszcze, że nie lubię facetów (raczej powinienem napisać „facetów”), którzy nie potrafią nawet naprawić głupiego gniazdka, czy też szuflady. Wstyd maksymalny. Ale za to potrafią świetnie imprezować, są wręcz królami prostackich potańcówek, gagów po pijaku, popijaw i podrywania lasek. I wiecie co? To właśnie oni mają najfajniejsze dziewczyny. Gdyby dziewczyny nie leciały na prostaków, fajtłapów i pseudo inteligentów, to ludzkość już by dawno wymarła, więc chyba tak ma być. Ale nieważne, może napiszę o tym osobny artykuł, bo aż mnie korci, żeby wygarnąć tym ulizanym, sobotnio-imprezowym mięczakom. Ale wracając do prac budowlano remontowych. Mieszkanie dostałem w super stanie. Mam sufit, całkiem gładki, podobnie ściany. Mam też pozakładanie gniazdka, kontakty. Super. Od czego zaczynam? Od podwieszanego sufitu z taśmami LED. Wygląda to niesamowicie. Byłem ostatnio u mojego znajomego, żeby zobaczyć to w praktyce. Jest niesamowite, możemy ustawiać sobie podświetlenie pomieszczenia we wszystkich kolorach tęczy. Za pomocą pilota. To chcę zrobić u siebie. W łazience, korytarzu i w salonie. Jak to ogarnę, to wrzucę relację z budowy. Jak to zrobić, to można zobaczyć na YT, podpytać znajomych. Na początku wydawało mi się to nie do ogarnięcia. Jednak podczas mojego ostatniego pobytu we Francji poczytałem sobie troszkę, pooglądałem YT i na tym etapie jestem już jak ekspert TVN J . Kolejnym etapem będą podłogi: panele i kafelki. Potem drzwi, kuchnia, salon, sypialnia, gabinet i pokój dla dziecka. Troszkę będę miał pracy. Ale mam też czas. Obecnie mam 2 tygodnie urlopu, więc siedzę w mieszkanku, albo jeżdżę po mieście w poszukiwaniu promocji. Postęp jaki dzieje się w rozwoju narzędzi, jest dla mnie wstrząsający. Do mierzenia są mierniki laserowe, do powieszenia prosto półki, czy też jak w moim przypadku, do prostego wyznaczenia poziomu przebiegu podwieszanego sufity, laserowe poziomice. To niesamowite, jak obecnie wykonywanie wielu czynności jest uproszczone do takiego stopnia, że każdy może to ogarnąć. Wystarczy mieć chęci…