Ambitne plany… i troszkę życiowo…
Mamy 28.09.2017. Plan miałem taki, że do października ogarniam mieszkanie, przeprowadzam się i w nagrodę jadę do USA (po drodze majaczy się plan wypadu do Czarnobyla…to uda się na szczęście zrealizować). Ale obecnie jestem w ciemnej d***e. Ogrom latania sprawił, że mało co pracuję w mieszkanku. Obecnie mam kilka dni wolnego, a dodatkowo, za te kilka dni wolnego mam tydzień urlopu (oby…). Staram się więc nadganiać tematy niczym pociąg dalekobieżny. Niestety wypad do USA w tym roku widzę blado. Bardzo blado. Nie chcę tam jechać w grudniu… Tryb życia, który ostatnio uprawiam ma wady. Jestem bardzo wyczerpany. Aż się tego nie spodziewałem. Albo latam, albo jestem na siłowni, albo skaczę po drabinach w mieszkaniu. Kiedy piszę te słowa, boli mnie każdy mięsień w moim ciele. Dzisiaj zdobyłem się na wysiłek nadgonienia tematów blogowych. Dużo jeszcze przede mną. Pobyt na łodzi podwodnej, zwiedzanie kilku zaskakująco ciekawych miast, fajne muzeum lotnictwa. Niedługo to ogarnę i wrzucę na bloga. Niestety część pracy, którą włożyłem w mieszkanie, muszę powtórzyć. W łazience na suficie pojawiły się jakieś tajemnicze bąble wypełnione powietrzem. Jestem osobą spokojną, ale jak to zobaczyłem, to myślałem, że ze złości wyskoczy mi serce z klatki piersiowej. Musiałem zedrzeć z sufitu to, co zrobiłem do tej pory i szpachlować na nowo. Prawdopodobnie nie dałem gruntowi odpowiednio długo przeschnąć. Pośpiech…