BOB BUDOWNICZY #3

Gorączka piątkowej nocy.

Znowu nie będzie o lotnictwie. Ale mam się czym pochwalić, bo skończyłem sufit w pokoju dziennym. Zajęło mi to równo 6 dni. Z czego prawie 3 to szpachlowanie i szlifowanie, a i tak mam wrażenie, że dużo niedoróbek zostało. Trudno. Ponoć jest super i tego się będę trzymał. Podsumowanie jest takie: Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz. Jak równo zrobicie stelaż z profili UD, to potem jest łatwiej, bo wszystko pasuje i jest mniej szlifowania. Ale to, że jest mniej szlifowania, nie oznacza, że jest go mało. Szlifowania jest MEGA dużo i nie wyobrażam sobie niwelowania poziomów czy krzywych płaszczyzn za pomocą szpachli. Robiłem to ręcznie, bo szlifierka oscylacyjna była moim zdaniem  zbyt brutalna. W efekcie, moje ręce odpadają i bez mojej wiedzy wypisują właśnie kartę dawcy. Podłączenie taśm LED i sterowania do nich, jest banalnie proste, jak się okazuje, ale raz mi wywaliło różnicówkę… J  Teraz pozostał mi sufit w łazience i w holu. Myślę, że pójdzie szybciej i łatwiej, bo po pierwsze, już wiem co i jak robić, a po drugie, pokój dzienny ma 20 metrów kwadratowych i te półki głębokie na 50cm – w holu ma być 30cm. Dodatkowo dzisiaj przybył transport płytek udających piaskowiec, na ścianę w pokoju dziennym. Już obmyślam strategię, jak to ogarnąć, żeby było równo i ładnie…

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *