PORADNIK #8

Co kupić na początek szkolenia do PPL(A)?

 Zaczynając przygodę z lataniem samolotowym należy zaopatrzyć się w kilka ważnych rzeczy. Z mojego doświadczenia wynika, że w ośrodkach szkolenia rzadko mówi się wprost, co trzeba nabyć. A już na pewno nie analizuje się tego pod kątem środków, które będziemy musieli na te rzeczy przeznaczyć. A że lotnicze tematy nie są tanie, dlatego dzisiaj napiszę o tym, co kupić i ile wydać, żeby nie przepłacić, oraz żeby nie zakupić rzeczy, które nie będą nam potrzebne. Kiedy wykładam zawsze pytam się moich „studentów” czy ktoś im pokazał, co kupić na początek. Zawsze odpowiadają, że nie. Dlatego zawsze na pierwsze wykłady targam torby z akcesoriami i książkami, żeby im pokazać co jest co.  Często jest tak (ja tak miałem), że przed szkoleniem kupujemy wiele niepotrzebnych gratów, które później będą zalegały w domu jako składnica kurzu, a na które wydaliśmy całą górę kasy. Dlatego poniżej lista tego, co uważam, że jest nie tyle minimum tego co trzeba mieć, a optimum, które będzie nam służyło do czasu, aż wsiądziemy na duży samolot. Wtedy, ze wszystkiego co nabyliśmy, będziemy potrzebowali jedynie słuchawki (i to tylko wtedy, jeżeli nie kupimy sobie lepszych, jako nagrodę za wejście w nowy etap naszego życia). Dobra, zaczynamy:

 Mała reklama: (nie, nic nie dostanę za tą reklamę):

Bardzo polecam czasopismo „Przegląd lotniczy”. Dodatkowo, czasopismo to, posiada internetowy sklep, gdzie w zasadzie kupicie wszystko, o czym piszę poniżej w rewelacyjnych cenach. Ja, jak czegoś potrzebuję, to poszukiwania zaczynam właśnie tam.

 SŁUCHAWKI. Najbardziej oczywista sprawa. Musicie mieć swoje. Ale moim zdaniem nie warto przesadzać i kupować na początek słuchawek BOSE za 5000 PLN. Generalnie słuchawki dzielą się na dwa typy: pasywne i aktywne. Pasywne są słuchawki, które nie posiadają tłumienia hałasów dobiegających z zewnątrz takich jak monotonny dźwięk silnika. Aktywne posiadają taki system, przez co latanie jest przyjemniejsze. Oczywiście słuchawki aktywne są o wiele droższe od pasywnych. Ja, nawet teraz, latając zawodowo, używam słuchawek pasywnych, które nabyłem na początku mojego szkolenia do licencji turystycznej. Chociaż ostatnio zaczynam myśleć, żeby kupić sobie aktywne. Niemniej na początek polecam zakup pasywnych słuchawek ze średniej półki: np. Navcomm NC-300D (cena około 800PLN) których używam od 8 lat (i się nie popsuły…). Posiadam także klasyczne słuchawki David Clark H10-30 (cena około 1500 PLN) – mam je tylko dlatego, że dostałem je od mojego Szefa w prezencie, jak zaczynałem moją lotniczą przygodę. Są to jednak najbardziej cool’towe słuchawki na świecie. Jak oglądacie jakiś amerykański film, gdzie jest jakiś samolot, pilot najprawdopodobniej ma te słuchawki na uszach :). Jak zabieram kogoś na przejażdżkę samolotem typu C-150, to sam ubieram Davidy Clarki, a mojemu „gościowi” zakładam na uszka Navcommy… IMG_2006

 NAKOLANNIK. Nie zgadniecie… musicie mieć swój… Ja kupiłem najbardziej przypakowany jaki znalazłem. Miał milion schowków, kieszonek, dodatkowych zakładek, gdzie można było włożyć dodatkowe mapy, rysunki, tablice przeliczeniowe, miał też dodatkowe oświetlenie do lotów nocnych, etc. Itp. I wiecie co? Wszystko to wywaliłem i wyciąłem nożykiem do tapet po kilku godzinach lotu. To czego potrzebujecie to kawałek deski przyczepianej do kolana, gdzie możecie wpiąć kawałek kartki żeby notować, oraz żeby wczepić swój nawigacyjny plan lotu. Wniosek? Nie kombinujcie, kupcie najprostsze co jest. Szkoda kasy i nerwów w czasie lotu. Ja mam nakolannik Navcomma. Nie ma go już w sprzedaży… (koszt około 250 PLN). IMG_2009

 KALKULATOR NAWIGACYJNY. Początkowo kupiłem mały, okrągły kalkulatorek Jeppesena (CR-3 – koszt około 180 PLN). Służył mi do czasu, kiedy odkryłem, że jak chcę zdać ATPL(A), będę potrzebował kalkulator, który dokładniej będzie liczył poprawki na wiatr. Dlatego nabyłem metalowy, wielki kalkulator Jeppesena (tym E6-B, koszt około 200 PLN). Jego zaletą, poza dokładnością, jest fakt, że jak trzeba będzie, to w czasie apokalipsy zombie może służyć jako broń… olejcie wszystkie kalkulatory lotnicze elektroniczne. Olejcie też często oferowane książki, do nauki obsługi takiego mechanicznego kalkulatora. Szkoda kasy. Jak kupicie taki kalkulator, to dostajecie z zestawie książeczkę, jak to obsługiwać. Nie widzę więc potrzeby zakupu książki, w której jest to samo, co w instrukcji z zestawu. Dodatkowo, w necie jest dużo filmików, jak to obsługiwać. Może sam kiedyś coś takiego Wam nagram…

IMG_2011

MAPY. Jeżeli latacie po Polsce to kupcie sobie mapy wydawane przez PAŻP. Polska jest podzielona na 6 obszarów. Nie kupujcie na początek wszystkich. Kupcie sobie tylko okolice Waszego miasta, gdzie będziecie się szkolić. Mapy wydawane są co roku, zestaw wszystkich to jakieś 400 PLN, więc szkoda kasy. Jak będziecie w jakimś aeroklubie, to prędzej czy później podejdzie do was jakiś Janusz biznesu i zaproponuje mapy 100x lepsze ot tych z PAŻPu. Wojskowe z lat 70. Olejcie to. Sam takie mapy nabyłem. Miały być super, a okazało się, że jak leciałem i szukałem linii kolejowej zaznaczonej na mapie, to ledwo odszukałem w terenie pozostałości po tychże torach, które zniknęły 30 lat temu. Nie mówiąc już o tym, że te mapy są „nielegalne” i jak chcecie z nich korzystać, to i tak będziecie musieli mieć na pokładzie mapy „oficjalne”. Ale o tym, Janusz biznesu, już wam nie powie… są dostępne też mapy Jeppesena, ale jak się im przyjrzycie, to jest na nich napis, że są jedynie uzupełnieniem nawigacji GPS. Nie ma na nich wielu rzeczy. Nie ma w tym nic złego. Teraz wszyscy latają z GPSem. Ale jako początkujący, musicie umieć nawigować na kreskę namalowaną na mapie. A mapy Jeppesena wam zadania nie ułatwią. Aha! Jeszcze jedna sprawa. Mapy dostępne są w wersji laminowanej, i taką wersję właśnie musicie kupić, bo po tych mapach będziecie malowali kreski specjalnymi pisakami, o których za chwilę napiszę. IMG_2014

 PISAKI DO MAP, DŁUGOPISY (Uwaga. Ważne!!!). Tutaj nie ma co wiele pisać. Kupcie sobie w sklepie lotniczym pisaki do map. Nie są drogie, więc nie ma co kombinować. Nie może to być zwykły marker z Tesco, bo potem tego z mapy nie zmyjecie… A do zmywania nie ma co kupować jakiś specjalnych specyfików, tylko podprowadźcie swojej miłości zmywacz do paznokci. Wasza miłość nie będzie tym zachwycona, ale przejdzie jej… chyba.. A teraz UWAGA! Jak kupujecie do kokpitu długopis, to nigdy nie kupujcie takiego, co w sobie ma tusz w postaci płynnej. Raz jak leciałem PA-28 na FL100 bez hermetyzowanej kabiny, to mój długopis dosłownie tryskał tuszem… słaby temat w kokpicie… wszystko było niebieskie, głównie moje ręce, twarz, i wykładzina na podłodze.

 PRZYBORY NAWIGACYJNE. Potrzebujecie dwa. Skalówkę (ja mam navcomma za 21 PLN), żeby odczytywać z mapy odległości i malować proste kreski, oraz kątomierz kwadratowy (ja mam tradycyjnie navcomma za jakieś 30PLN). Kwadratowy jest lepszy od okrągłego, bo lepiej się dopasowuje do południków na mapie, a poza tym można nim malować kreski… aha. Ten navcomma ma w sobie wzorki do odrysowania na mapie punktów zwrotnych.

 IMG_2012

 TORBA LOTNICZA. Czy jest potrzebna? Ja eksperymentowałem z torbami i mam ich kilka. Z moich eksperymentów wynika jedna rzecz. Olejcie temat. Naprawdę wystarczy zwykły plecak z Tesco. A jak już musicie coś kupić co jest lotnicze, to do latania w aeroklubie nie kupujcie torby/teczki, która jest sztywna. Będziecie się tylko denerwować obijając nią ciasne wnętrze Cessny. A do tego sztywna lotnicza torba jest droga, bo kosztuje ponad 1000 PLN. Ja nie chciałem wydawać tysiaka na teczkę, więc kupiłem ją w sklepie, gdzie zaopatrują się, uwaga… weterynarze. Zapłaciłem za nią jedynie 240PLN. IMG_2017

 KOMBINEZON LOTNICZY. Kupiłem. Dlaczego? Dla lansu? Nie. Latałem Wilgą i holowałem szybowce. Problem był taki (kiedyś o nim pisałem), że Wilga, którą latałem miała wystające elementy aluminiowe z fotela, więc podarłem sobie przy wysiadaniu kilka par jeansów. W tym okresie, kiedy moja irytacja sięgała zenitu, Szefowa Szkolenia powiedziała, że może tanio załatwić kombinezony (załatwiała dla całego klubu)… za około 800-1000 PLN (nie pamiętam dokładnie). W każdym razie stwierdziłem, że za tą kasę mogę mieć kilka par jeansów do podarcia. Poszukałem więc czegoś tańszego. W jakimś amerykańskim sklepie znalazłem oryginalny kombinezon SWAT, w moim rozmiarze, za jakieś 50 USD. Czarny. Dodałem do niego polskie flagi i jest git. Trochę w nim polatałem, ale ostatnio ubrałem go pod koniec 2015 roku…

 SAMSUNG CAMERA PICTURES

LOGBOOK. Tutaj nie ma się co spieszyć z zakupem. Potrzebny wam będzie dopiero jak zaczniecie latać sami (tj. jak zdacie dostaniecie licencję PPL(A)). Ponoć teraz wszyscy przechodzą na logbooki elektroniczne. Ja nie. Jestem staromodny. A jak tez chcecie tacy być to jest tylko jeden słuszny wybór: Jeppesen.

IMG_2015

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *