Muzeum Lokomotyw na Białorusi.
Wiem, że to troszkę nie lotniczo, ale naprawdę uwielbiam parowozy. Są niesamowite. Pokazują, jak szybko zmienia się świat. Jeszcze 100 lat temu stanowiły szczyt techniki. Obecnie patrzymy na nie jak na totalny skansen. Pomyślcie. Dziki zachód w Ameryce Północnej. W miasteczku pojawia się pociąg. Musiał wyglądać niczym UFO. Szczyt techniki. Maszyniści, niczym obecnie piloci operujący na A350 czy innym dreamlinerze. Tylko bardziej brudni, z sadzą na twarzach wymieszaną z potem. Do tego dochodzi obsługa tych niesamowitych maszyn. Spójrzcie na wnętrze kabiny. Milion pokręteł, dźwigni, żadna nie ma opisu do czego służy. Maszyniści musieli znać swoje maszyny dogłębnie. Każda praktycznie była inna, inaczej się zachowywała. Każda miała duszę. Do tego dochodzi romantyzm tamtejszych podróży. Żołnierz wybierający się na wojnę, żegnający się ze swoją ukochaną. Tyle historii, tyle wspomnień. Naprawdę niesamowite maszyny. Lubię to uczucie, kiedy chodzę obok tych wygasłych wiele lat temu cielsk, ważących setki ton. Kawał historii. Polecam się wybrać do takiego muzeum, w Polsce jest ich kilka.
poniżej efekt wybuchu dymnicy (będącej przedłużeniem walczaka).