KSIĄŻKA #13 „Misja Helikopter” + wywód o marzeniach.

  To jest dokładnie to, co zawsze powtarzam, że marzenia trzeba realizować. Po to są. Niezależnie od tego, co mówi nam nasze środowisko, „znajomi” i „przyjaciele”: że nie damy rady, żeby sobie odpuścić, że to nie ma sensu. Gówno prawda!

 Książkę „misja helikopter” kupiłem przez przypadek (jak to zwykle bywa ze świetnymi książkami, które nabywam…). Pojechałem do empiku odebrać zamówioną i jakże oczekiwaną przez mnie książkę Witolda Urbanowicza: „As”.  Czekając aż pani wyda mi moje zamówienie kręciłem się po sklepie i zobaczyłem okładkę ze śmigłowcem. Jako, że potajemnie kocham się w tych maszynach stwierdziłem, że ją kupię. Cóż.. jestem uzależniony od książek… a ponieważ książeczka ta jest krótka (zaledwie 200 stron) pomyślałem, że przeczytam ją pierwszą. Wiem, że Pan Urbanowicz ma co wspominać, ale nie spodziewałem się, że będzie to robił na 1000 stronach. Wracając do książki „misja helikopter”. Jest to relacja z realizacji marzenia słynnego himalaisty Simona Moro. Jakiego marzenia? Jako człowiek gór często korzystał ze śmigłowców, które niejednokrotnie ratowały mu życie. Stwierdził, że zostanie pilotem śmigłowca i otworzy własne „pogotowie” górskie, aby śmigłowcem ratować podobnych sobie. Co ciekawe do realizacji marzenia przystąpił mając 42 lata. Tutaj macie odpowiedź na pytanie, które często dostaję na maila: „czy nie jestem za stary, żeby zostać pilotem?”. Uwielbiam takie historie, bo sam to przeżyłem i wiem, że samozaparciem, mozolną i ciężką pracą można przesuwać góry. Jestem tego przykładem i uwielbiam słuchać i czytać o innych tego typu „wariatach”. Na kartach tej książki są sformułowania, które towarzyszą mi przez całe dorosłe życie. Np. że jak ktoś chce, to znajdzie sposób, a jak ktoś nie chce – znajdzie powód. Wiadomo, że pewne rzeczy nie są proste w realizacji, napotyka się masę problemów i kłód rzucanych pod nogi. Ale trzeba z tym walczyć. Mieć cel i się go trzymać. Spowodować, żeby walka o nasze marzenie stała się prozą naszego życia. Poniżej pozwolę sobie przytoczyć cytat z omawianej książki:

„Miałem coraz bardziej dosyć politycznej poprawności, fałszywych uprzejmości, rzeczy „zgodnych z normami”, a w szczególności ludzi, którzy zawsze muszą przypominać o podstawach teoretycznych i formalnych wszystkiego, co tylko możliwe. (…). Nie wiedzieć czemu, ale po latach doświadczeń stwierdziłem, że najlepsi ludzie w każdej dyscyplinie działają, opierając się na podstawowych zasadach zdrowego rozsądku i wieloletniej praktyce, co pozwala im rozwijać intuicję, wrażliwość i to, co nazywa się instynktem.”

  Dodatkowo autor opisał coś, co działało też na mnie. Mianowicie im bardziej ktoś mi mówi, że czegoś nie zrobię, że jest to niewykonalne, że nie dam rady, tym bardziej zdobywam w sobie motywację do działania. Myślałem, że to typowo Polskie: „ja nie dam rady? To patrz!”, a tutaj okazuje się, że Włosi też tak mają… Ja oczywiście nie chcę się porównywać do autora, bo to co zrobił i robi to zupełnie inna liga, ale mechanizm, który spowodował, że zarówno ja, jak i on zrealizowaliśmy swoje marzenia o lataniu jest tan sam. I kiedy czytam inne publikacje, książki, wpisy w Internecie widzę, że to uniwersalna sprawa. Trzeba sobie wyznaczyć cel, czas na osiągnięcie tego o czy marzymy i po prostu zacząć działać. Banalne, ale wiele osób nie ma w sobie odwagi, żeby się zebrać w sobie i działać. Trzeba przemóc strach i negatywne myślenie. Kiedy rozmawiam z ludźmi na temat marzeń widzę, że większość z nich potrafi wynaleźć 1000 problemów zanim jeszcze ruszą się z krzesła. Potrafią oni znaleźć problem na każde rozwiązanie. Nie na tym to polega. Nie można samemu sobie tworzyć problemów, bo one i tak nas znajdą same. I my jesteśmy po to, żeby je rozwiązywać, a nie stawać się ich powiernikiem. Dobra. Kończę, bo o marzeniach mogę pisać w nieskończoność. Pamiętajcie, żeby działać. Cierpliwie i z pokorą znosić niepowodzenia i co najważniejsze: nie poddawać się. Mi zajęcie stanowiska pilota zajęło 9 lat – masę niepowodzeń, problemów, nieprzespanych nocy. Nic nie przychodzi łatwo. Pamiętajcie, że wielkie rzeczy nie powstają ot tak. Z tym optymistycznym akcentem  kończę. REALIZUJCIE SWOJE MARZENIA!!!

misja helikopter

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *