Nowa sekcja, w której będę chciał przybliżać wam dostępne symulatory lotów na platformę PC. Dlaczego?
Od dziecka, kiedy zapragnąłem zostać pilotem, mój jedyny kontakt z lotnictwem sprowadzał się do sklejania papierowych modeli, kupowania czasopism w stylu „Samoloty” i patrzenia w niebo. Kiedy nastała era ogólnodostępnych komputerów PC, a dla mnie, etap ten, ze względów finansowych, nastąpił w 1999 roku, naturalnie skierowałem się w stronę oprogramowania, które pozwalało na odbycie wirtualnego lotu. Pierwszy był Microsoft Flight Simulator 2000. Dla mnie było to coś niesamowitego. Mogłem latać. Całymi godzinami, dniami, tygodniami, mogłem wpatrywać się w ekran. Ponieważ w moim towarzystwie, jako jedyny posiadłem komputer, dodatkowo taki, który jak na owe czasy był praktycznie najlepszym sprzętem, jaki można było dostać za pieniądze, okazało się, że mam więcej kolegów niż myślałem. Cały czas ktoś u mnie przesiadywał. Kiedy próbowałem przekonać kolegów, żeby polatali ze mną, śmiali się ze mnie, że gram w wygaszacz ekranu. Nie przekonali mnie jednak swoimi wywodami. Wtedy byłem/czułem się kapitanem Boeinga 767 i właśnie leciałem wirtualnie z Warszawy do Nowego Jorku. Wtedy moje postanowienie zostania pilotem umocniło się tak, że niczego nie byłem bardziej pewny, niż tego, że za kilka lat zasiądę za sterami prawdziwego samolotu. Pamiętajcie jednak, że nie ma się co oszukiwać. Za pomocą symulatorów lotu nie nauczycie się pilotażu. To jest coś, czego trzeba doświadczyć/poczuć na własnej skórze. Ale nie martwcie się. To naprawdę proste. Jak jazda na łyżwach. Po kilkunastu godzinach nauczycie się podstawowych nawyków i odruchów. Muszą one jednak być na prawdziwym sprzęcie. To czego nauczy was natomiast symulator lotu na PC, to interpretacja wskazań przyrządów, co w lataniu IFR jest kluczowe. Kiedy zacząłem latać na Cessnie 150 do licencji PPL, jednym z zadań, był tak zwany „ślepak”, czyli latało się na wskazania przyrządów w zasłoniętej kabinie (tzn. miało się na oczach takie okularki, które sprawiały, że nie widać był niczego innego niż tablica przyrządów). Kiedy więc zacząłem te loty, mój instruktor, od razu stwierdził, że musiałem ćwiczyć na symulatorze lotów, bo zupełnie nie miałem z tym problemów. Podobnie podczas mojego kursu na uprawnienie IR. Było ono w zasadzie formalnością, bo wszystkie procedury kręciłem bez najmniejszego problemu i nigdy się nie zgubiłem. Zawsze wiedziałem co mam robić za chwilę i co robię teraz. Instruktor od razu zapytał, czy przypadkiem nie grałem w Flight Simulator. Kiedy skończyłem kurs i zdałem egzamin, mój instruktor powiedział, żebym, jeżeli nie będę miał okazji latać w realu wg. IFR, to żebym ćwiczył na Flight Simie procedury, żebym nie stracił biegłości w interpretacji wskazań przyrządów oraz umiejętności czytania map. Podsumowując więc, nie nauczycie się latać na flight symulatorze, ale nauczycie się obsługi awioniki (w tym FMSa), oraz interpretacji wskazań przyrządów, co będzie niesamowicie pomocne, kiedy wskoczycie do prawdziwego kokpitu i polecicie jako IFR. Jest wiele publikacji, w których prawdziwi instruktorzy pilotażu polecają wykorzystywanie symulatorów PC do nauki pewnych elementów lotu, co w przyszłości ułatwia poruszanie się w kokpicie, oraz w interpretacji wskazań przyrządów. Jedną z książek (moim zdaniem najlepszą) jest „Microsoft Flight Simulator X for pilot REAL WORLD TRAINING”, która została opracowana przez dwóch instruktorów. Zwracają oni uwagę, jaką rolę może odegrać FS w prawdziwym szkoleniu. Pamiętajcie, że ucząc się procedur IR na FS, pomagacie instruktorom, oraz minimalizujecie koszty swojego szkolenia, bo nie trzeba będzie dokładać Wam godzin lotnych, czy godzin w prawdziwym symulatorze, bo będziecie wiedzieli już z grania na PC, jak wejść w holding, jak „wykręcić” SIDa, STARa, podejście na NDB, czy jakąś inną procedurę. Dlatego, jeżeli usłyszycie, że jakiś „prawdziwy” pilot śmieje się, jak mówicie mu, że latacie w FS czy innym symulatorze, to możecie śmiało to zbagatelizować, czy po prostu olać gościa, bo prawdopodobnie nie wie o czym mówi i z czego się śmieje. To że on dostał od rodziców kasę na szkolenie i mógł w nieskończoność poprawiać ćwiczenia na samolocie, które mu nie wychodziły, to jego szczęście. Jeżeli chcecie natomiast efektywnie wykorzystać pieniądze, które włożycie w szkolenie samolotowe IR, to naprawdę polecam Wam spędzenie kilkunastu godzin w wirtualnym świecie symulatorów lotów. Na Youtube są miliony filmów, jak wykonywać loty IR, jak kręcić holdingi, etc. Jedyne co musicie zrobić to poświęcić troszkę czasu, a naprawdę zdziwią was efekty, jak dopniecie swego i zasiądziecie za sterami prawdziwego symulatora, czy samolotu, i co powiedzą instruktorzy na Wasz temat po szkoleniu, lub w jego trakcie. A wszystko dzięki prostemu MS Flight Simulator X/2004 oraz własnej pracy.