Coś to moje publikowanie postów dwa razy w tygodniu średnio wyszło ostatnimi czasy. Przepraszam. Niestety naprawdę nie miałem czasu. Ale postaram się to nadrobić. W ostatniej części poradnika: „Jak zostać pilotem” napisałem pobieżnie o drodze, na której większość tematów mamy załatwioną w zakresie studiów, co sprawia, że przygoda ze zdobywaniem kolejnych stopni wtajemniczenia, niewiele nas kosztuje pieniędzy, ale za to, jak mniemam, więcej nerwów. Niemniej teraz przejdziemy do kolejnej opcji, czyli takiej, gdzie mając pieniądze w kieszeni, lub kredyt na głowie, udajemy się do różnych ośrodków szkolenia i płacąc, wylatujemy sobie godziny do czasu, aż nie otrzymamy wymarzonych licencji i uprawnień.
Ale żeby się udać do tych ośrodków, trzeba na początku wiedzieć, co chcemy osiągnąć. W tym miejscu naprawdę polecam pisać do różnych ośrodków szkolenia z prośbami o wycenę szkolenia (jego poszczególnych etapów), bo okazuje się, że na etapie wyboru drogi i ośrodka możemy naprawdę sporo zaoszczędzić. I nie mówię tutaj o kwotach rzędu kilku stów, ale o oszczędnościach w okolicach kilkunastu tysięcy. Aby jednak móc sobie porównywać oferty, musimy znać ogólny zarys drogi, jaką musimy przejść, żeby nas nikt nie wkręcił i nie wycyckał. Dlatego poniżej omówię co jest czym i co trzeba zrobić, żeby przejść dalej. Generalnie opcje tutaj są dwie. Możemy pokusić się o szkolenie tzw. zintegrowane, lub szkolenie modułowe. Szkolenie zintegrowane, czyli często określane jako 0-ATPL, czyli: „od zera do ATPLa”, lub: „od zera do bohatera”, jest to szkolenie, w którym zwracamy się do ośrodka szkoleniowego o zrobienie z nas pilota zawodowego, ze wszystkimi uprawnieniami, pozwalającymi na rozpoczęcie pracy w liniach lotniczych. Niektóre ośrodki oferują nawet w swoim zakresie szkoleń TR (type rating) na np. Airbusa. Czyli: wchodzimy tam bez żadnego lotniczego doświadczenia, a wychodzimy jako piloci z uprawnieniami na np. wspomnianego Airbusa 320. Oczywiście wiąże się to z tym, że takie szkolenie będzie trwało np. pół roku (lub i więcej) i w zasadzie, w tym czasie, nie będziemy zajmowali się niczym innym, więc nie damy rady pracować i równocześnie się szkolić. Poza tym, trzeba będzie na początku wyskoczyć z kasy (i to nie małej, bo idącej w okolice ponad stu tysięcy złotych – i to bez TR na duży samolot), co jest dobrą informacją dla dzieciaków bogatych rodziców (pisałem o tym dziwnym zjawisku w pierwszych wpisach), natomiast niezbyt dobrą dla „normalnych” ludzi, kochających lotnictwo i chcących się rozwijać w tym kierunku. Jest jednak zaleta takiego szkolenia. Przede wszystkim będziemy to robić bez przerwy, więc pomiędzy poszczególnymi szkoleniami nie będzie zastojów, które sprawią, że o czymś zapomnimy, lub oduczymy się pewnych zachowań/procedur. Ponadto szkolenie zintegrowane sprawia, że wymagania co do ilości godzin do zdobycia np. takiej licencji zawodowej są mniejsze, przez co w ogólnym rozrachunku może się okazać, że takie szkolenie będzie kosztować nas mniej, niż szkolenie modułowe, o którym za chwilę. W skrócie wygląda to tak, że idziemy do ośrodka, on opracowuje program naszego szkolenia i wysyła nas na zaplanowane tam szkolenia. Niczym się nie musimy przejmować, tylko idziemy po ścieżce ułożonej i zaplanowanej przez miłych panów instruktorów. Oczywiście, jeżeli zdecydujecie się na taką opcję, warto zaczepić kilka ośrodków, aby porównać ich oferty. Naprawdę jest to ważne. Poza tym, warto poszukać na forach internetowych informacji o ośrodkach, czy przypadkiem nie mieli jakichś wtop, problemów, czy np. nie olewają swoich „studentów” po tym jak ci już przeleją kasę, itp. Naprawdę różnie bywało. Jak poczytacie fora, to będziecie mniej więcej zorientowani, które ośrodki są naprawdę profesjonalne i rzeczowo podchodzą to tematów, czy też są organizacjami, które istnieją tylko dlatego, że mają wyprodukowane dobre kwity, ale baza sprzętowa i ludzka to jakiś ponury żart. Ponadto, na stronie Urzędu Lotnictwa Cywilnego, znajduje się lista ośrodków z ważnymi certyfikatami na dany typ szkolenia. Warto to też sprawdzić, żeby później nie okazało się, że lataliśmy, a ULC nie uzna później szkolenia z uwagi na to, że ośrodek nie miał upoważnienia do prowadzenia danego typu szkolenia. Ale to są przypadki marginalne i uważam, że akurat tym, nie ma się co zbytnio przejmować. Są to już poważne sprawy karne i o takich przypadkach media na 100% by krzyczały na cały głos. Ale sprawdzić warto, przecież zostawimy tam całą górę pieniędzy. Warto więc zbadać każdy wątek.
Dobrze! Tyle na dzisiaj. Kolejna część niebawem… mam nadzieję… 🙂
Pozdrawiam.